Włożyć do wody, chwilę pogotować i wyjąć...
Tylko jest pytanie "co się wtedy wyjmie"? To, czego oczekiwaliśmy, czy kolejne jajko ugotowane bądź jak, ale żeby było.
Te, które ja gotuję, mają ścięte białko i lejące żółtko.
Nie będę wypisywać składników, bo nie ma sensu :) Zaznaczę tylko, że kupuję jajka w rozmiarze L.
- Po wyjęciu z lodówki kładziemy jajka na kaloryferze, aby szybciej złapały temperaturę pokojową i nie popękały
- W tym czasie zagotowujemy wodę z solą - sól również spowoduje, że jajka nie popękają
- Gdy woda zaczyna bąblować, jajka wkładamy powoli łyżką przy krawędzi garnka, żeby się nie stłukły
- Gotujemy 4,5 minuty. Nie dłużej, ponieważ wówczas zetnie się i białko i żółtko, a nie o to nam chodzi. Białko ma tworzyć coś w rodzaju kubeczka na żółtko, a żółtko ma "pływać"
- Po upływie 4,5 minuty wylewamy gorącą wodę z garnka i zalewamy jajka zimną
- Moja mama górę jajka odcina jednym ruchem noża. Ja nie ryzykuję :) Obieram na wysokości 1/3 jajka
Smacznego :)
Hahaha, odwieczne pytanie, które zadawałam Mamie stojąc przy kuchence: "już?":)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMoja mama miała taka maszynkę na prąd. Tam się wlewało wodę, coś się ustawiało i dzwoniło, jak jajka były na miękko. Ja mam garnuszek, wodę i włączam minutnik :)
Uwielbiam na sniadanko! Ja mam swoją metodę: jajka wkładam do zimnej wody, a jak się porządnie zagotuje, jajka wyciągam, bo są gotowe, z płynnym żółtkiem i ściętym białkiem:) Dziekuję za miły komentarz u mnie, zapraszam częsciej i zachęcam do obserwacji, ja juz obserwuję, bo przepisy tutaj są świetne pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńChyba wypróbuję Twój sposób :) Nie myślałam, że można tak.
UsuńDziękuję za obserwowanie. Miło mi :)
Ja zawsze gotuję jajka tak samo, czasem wychodzą idealne, czasem trochę mniej, niestety... Ale jak już wyjdą - a mamuniu, jak lubię :)
OdpowiedzUsuń