sobota, 18 lutego 2017

Pieczona cukinia z pieczarkami z sosem czosnkowo-ziołowym

Bardzo smaczny podwieczorek. 
Jadłam coś podobnego w jednym z kebabów warszawskich. Ponieważ nie łączę węglowodanów z mięsem, to nie zamówiłam wtedy zwykłego kebaba w cieście, tylko wzięłam sałatkę z bakłażana z sosem jogurtowym.
Pomyślałam, że ten smak już znam, więc w domu zaczęłam sobie robić coś podobnego z różnych warzyw. A dzisiaj cukinia z pieczarkami i sos jogurtowy czosnkowo-ziołowy :)
Pychota!




Składniki:
1 mała cukinia
4 duże pieczarki
2 łyżki przyprawy grillowej ziołowej
8 łyżek jogurtu naturalnego (może być typu greckiego)
2 ząbki czosnku
1 łyżka posiekanej natki pietruszki
1 łyżka posiekanego koperku
  • Nagrzałam piekarnik do 160 stopni 
  • Cukinię umyłam i pokroiłam w plastry o grubości ok. 0,5 cm
  • Pieczarki obrałam, opłukałam i pokroiłam w plastry
  • Przełożyłam do płaskiego naczynia żaroodpornego o posypałam obficie przyprawą grillową ziołową (ok. 2 łyżek), skropiłam olejem z pestek winogron
  • Wstawiłam do piekarnika i piekłam 30 minut
  • W tym czasie zrobiłam sos: jogurt przełożyłam do salaterki, czosnek przecisnęłam przez praskę i całość wymieszałam z natką pietruszki i koperkiem
  • Gdy warzywa się upiekły i trochę przestygły, polałam je sosem



Warzywa można podawać również na ciepło, ale ponieważ pierwotnie jadłam je na zimno, to tak zostało :)
Smacznego :)

czwartek, 16 lutego 2017

Pasta ze słonecznika z dodatkami

Dziś stanęłam na wagę...
Swoją przygodę ze zdrowym odżywianiem zaczęłam w październiku ubiegłego roku z wagą, o zgrozo(!) 78 kilo. Nie dawałam sobie czasu i nie wyznaczałam limitu kilogramowego - kiedy i ile schudnę. To nie miało sensu, bo skończyłoby się jak zawsze: OGROMNYM ROZCZAROWANIEM I EFEKTEM JO-JO!
Tak więc, stanęłam dzisiaj na wagę i pierwszy raz, od kilku lat, zobaczyłam 6 na początku :) W ciągu 5 miesięcy schudłam 8 kilo bez wysiłku na siłowni i męczarń :)
Wszystkie przepisy, które na moim blogu pojawiły się od listopada 2016 r. to te, które wprowadziłam do swojego codziennego sposobu odżywiania. 
Teraz podaję Wam kolejny pomysł na smarowidło do kanapek: pastę słonecznikową.
Miałam dwa podejścia na bloga z tą pastą (mimo, że pastę robiłam już kilka razy, za każdym razem co nieco w niej zmieniając). Za pierwszym razem nie zdążyłam zrobić zdjęć - pasta zniknęła szybciej niż ją robiłam :)
Za drugim razem również problem był w zdjęciach - najnormalniej w świecie nie miałam czasu tych zdjęć zrobić, a pasta w między czasie została zjedzona.
Ale oto jest! Pasta słonecznikowa, na którą przepis wzięłam od Marty Dymek z Jadłonomii. Robiłam ją wiele razy, aż w końcu, po kilku zmianach w składnikach, znalazłam swój smak.



Składniki:
1 szklanka pestek słonecznika
4 pomidory suszone
6 łyżeczek mleka sojowego (można zastąpić wodą)
1 garść posiekanego koperku
1 garść posiekanej natki pietruszki
1 ząbek czosnku
1 łyżeczka octu jabłkowego (może być sok z cytryny)
sól himalajska świeżo mielona
pieprz cytrynowy
  • Pestki słonecznika namoczyć w miseczce przez 1 godzinę, we wrzątku - zmięknie i trochę powiększy swoją objętość 
  • Pomidory suszone posiekać lub drobno pokroić, to samo zrobić z czosnkiem - łatwiej będzie zblendować
  • Słonecznik odcedzić, dodać do niego suszone pomidory, czosnek, posiekane natkę pietruszki i koperek, ocet jabłkowy...  
  • ... i całość zblendować 
  • Następnie dolać 6 łyżeczek mleka sojowego,  sól i pieprz i jeszcze raz zblendować, na jednolitą masę
  • Podawać z chlebem domowego wypieku, tak smakuje najlepiej :) Można na kanapki położyć pomidor, ogórek, paprykę, sałatę lub mix sałat - do wyboru, do koloru :)


Smacznego :)